Podczas pandemii dostałam depresji i trudno jest mi funkcjonować. Od jakiegoś czasu nie pracuję, tylko podjełam studia. Rozwijam sie ale jest ciężko finansowo. To długi proces, ale jakoś to jest. Jestem szczerze nastawiona pozytywnie na przyszłość. Ale zdarzaja mi sie dni prokrastynacji. Dziś podczas rozmowy zasugerował mój partner że powinnam złożyć o zasiłek z urzędu czyli rentę aby mieć stabilność finansową. Niewiem jakoś mu nie ufam, Tu mam przed sobą przyszłość, a ci ktoś chcę pomóć w ten sposób. Mówię mu że finanse wspólne, żeby nic nie ukrywał bo to nie ma sensu, a on że ja mam się leczyć. Wpływa na mnie negatywnie brak pracy, ale taka właśnie jestem, Załamuję się problemami, i nie wychodzę z domu aż sytuacja się poprawi. Boję się problemów finansowych i trudno mi z tym. Nie wiem czy chcę tego bo to moja decyzja.
#1
Napisano 05 listopada 2024 - 00:30
#2
Napisano 05 listopada 2024 - 02:32
Ale to renta w czymś przeszkadza? W sensie dalej możesz studiować, skończysz studia to przecież możesz skończyć pobieranie renty i pójść do pracy. Tak mi się wydaje przynajmniej
- anche lubi to
#3
Napisano 05 listopada 2024 - 13:47
Tak tylko że problemy finansowe sa przejściowe.
A ja swojemu mężowi po prostu nie ufam.
Bo jest złośliowy i wywołuje we mnie negatywne emocje.
Gdy mówię mu o problemie to zaczyna być ignorantem.
Co mam udawać że nie wiedzę, trzeba się wspierać.
To moja decyzja, nie jego.
Nie ukrywam że przydały by mi się pieniądze, ale dla mnie to upokarzajace.
Boję się że jak mój przyszły pracodawca się dowie to nie dostane takiej pracy jaką chcę mieć.
Że ktoś to wykorzysta i odwróci sytuację.
#4
Napisano 06 listopada 2024 - 00:55
Dziwna sytuacja. Wyszłaś za kogoś komu nie ufasz? Czemu pracodawca miałby się dowiedzieć?
- Tawak lubi to
#6
Napisano 08 listopada 2024 - 15:03
"Niewiem jakoś mu nie ufam, Tu mam przed sobą przyszłość, a ci ktoś chcę pomóć w ten sposób. "
To chyba dobry pomysł dodatkowo dostawać z zewnątrz pieniądze i zasilać budżet, ten wspomniany wspólny, czy nie?
Jak leczysz depresję?
Uważam, że nikt Ci tu za dużo nie podpowie- nie znamy Twojego męża, Ty piszesz o depresji więc tak- może być tak że jest słabo I CZĘŚCIOWO DLATEGO masz depresję, ale może być tak, że widzisz tak swoją relację i sytuację, PONIEWAŻ masz depresję, a ona zaburza możliwości odbierania rzeczywistości.
Depresja to choroba i trzeba ją leczyć, różnie, domowymi sposobami, terapią, lekami, ćwiczeniami, różne są ścieżki, ale trzeba coś z tym robić.
Tak tylko że problemy finansowe sa przejściowe.
A ja swojemu mężowi po prostu nie ufam.
Bo jest złośliowy i wywołuje we mnie negatywne emocje.
Gdy mówię mu o problemie to zaczyna być ignorantem.
Co mam udawać że nie wiedzę, trzeba się wspierać.
To moja decyzja, nie jego.
Nie ukrywam że przydały by mi się pieniądze, ale dla mnie to upokarzajace.
Boję się że jak mój przyszły pracodawca się dowie to nie dostane takiej pracy jaką chcę mieć.
Że ktoś to wykorzysta i odwróci sytuację.
Jakbyś chciała żeby wyglądało to wspieranie?
Może coś podpowiemy tutaj jak od tego zacząć, poprawienia waszej relacji, zadbania o Ciebie.
Tak szczerze powiem jako osoba która chorowała 12 lat i jako osoba która obcowała sporo z osobami chorymi, że jest czas wyrozumiałości i wspierania, ale jak osoba chora, nie zgadza się na proponowane formy pomocy i rozwiązania, nie podejmuje działań żeby sobie pomóc to przychodzi czas bezsilności, a później złości (co zapewne pojawia się w Twojej historii w postaci wspomnianych złośliwości).
Bo tak jak Ty chcesz wsparcia tak i ta druga osoba go potrzebuje. Od osoby w depresji trudno o wsparcie, ale może jesteś kochająca, czuła, komplementująca, nie wiem.
Ja słyszę- nie ufam mu, nie wspiera mnie, nie podobają mi się jego pomysły, ale chce od niego pieniędzy.
Być może piszesz skrótowo, ale to taki maluje obraz.
Pracodawca ma gdzieś czy masz depresję, grzybicę paznokci czy cukrzycę. Masz robić swoje i tyle.
- Tapicer i Unveiled lubią to
#7
Napisano 09 listopada 2024 - 23:48
moim zdaniem:
1. znajdź pracę, to cię uaktywni życiowo (skoro tu jestem to raczej wiem co mówię)
2. ciężko to ocenić po małej ilości szczegółów, ale partner, który nie wspiera i wzmaga negatywne odczucia może nie być dla ciebie - twoja decyzja.
3. najtrudniejsze - zmuszaj się. serio. najpierw do toalety, później do robienia obiadu, później do wyjścia z domu, później do wstawania rano, później do pracy, później do ćwiczenia. to nie "tylko gadanie", ćwiczenia, dobra dieta i spacery działają cuda, choć brzmi to trywialnie.
4. zostań ziomeczko z nami na forum, tutaj są sami fajowi ludzie. pomożemy jak możemy
#8
Napisano 11 listopada 2024 - 13:01
"Niewiem jakoś mu nie ufam, Tu mam przed sobą przyszłość, a ci ktoś chcę pomóć w ten sposób. "
To chyba dobry pomysł dodatkowo dostawać z zewnątrz pieniądze i zasilać budżet, ten wspomniany wspólny, czy nie?
Jak leczysz depresję?
Uważam, że nikt Ci tu za dużo nie podpowie- nie znamy Twojego męża, Ty piszesz o depresji więc tak- może być tak że jest słabo I CZĘŚCIOWO DLATEGO masz depresję, ale może być tak, że widzisz tak swoją relację i sytuację, PONIEWAŻ masz depresję, a ona zaburza możliwości odbierania rzeczywistości.
Depresja to choroba i trzeba ją leczyć, różnie, domowymi sposobami, terapią, lekami, ćwiczeniami, różne są ścieżki, ale trzeba coś z tym robić.
Jakbyś chciała żeby wyglądało to wspieranie?
Może coś podpowiemy tutaj jak od tego zacząć, poprawienia waszej relacji, zadbania o Ciebie.
Tak szczerze powiem jako osoba która chorowała 12 lat i jako osoba która obcowała sporo z osobami chorymi, że jest czas wyrozumiałości i wspierania, ale jak osoba chora, nie zgadza się na proponowane formy pomocy i rozwiązania, nie podejmuje działań żeby sobie pomóc to przychodzi czas bezsilności, a później złości (co zapewne pojawia się w Twojej historii w postaci wspomnianych złośliwości).
Bo tak jak Ty chcesz wsparcia tak i ta druga osoba go potrzebuje. Od osoby w depresji trudno o wsparcie, ale może jesteś kochająca, czuła, komplementująca, nie wiem.
Ja słyszę- nie ufam mu, nie wspiera mnie, nie podobają mi się jego pomysły, ale chce od niego pieniędzy.
Być może piszesz skrótowo, ale to taki maluje obraz.
Pracodawca ma gdzieś czy masz depresję, grzybicę paznokci czy cukrzycę. Masz robić swoje i tyle.
Coś ci się chyba pomyliło.
Raczej skupiam sie wyborach dotyczących własnego dobra i dobra rodziny.
Pracodawca powiniem być wyrozumiały i przestrzegać prawa pracy, tak jak my wszyscy.
I przede wszystkim byc komunikatywnym względem innych, jasne i klarowne zasady.
Jeśli chodzi o związek to owszem, możesz odczytywać mylnie moje wpisy.
Chodzi o podział majątku i o moje dalsze życie.
Nie będę owijała w bawełnę że mu po prostu nie ufam.
Za dużo się wydarzyło, jego nałóg i w dodatku jego matka która jest po rozwodzie(non stop wciska podziały, kłóci się i jest mściwa)
Mam już tego po prostu dość.
W dodatku mam swoich spraw na głowie i jestem zajęta życiem.
Zdarzają mi sie takie dni że zmuszam się aby wyjść z domu.
Po prostu dochodzę chyba do wniosku że się pomyliłam względem tego człowieka i muszę to sama sobie przyznać.
Wiązałam z nim dużo planów i poświęciłam dużo czasu na tę relacje.
Ale okazała się rozczarowaniem.
On mi pomaga w tej obecnej chwili ale to chwilowe.
Zaraz wyjdzie kolejny dramat, albo nałóg a potem kolejny i kolejny.
I będę musiała radzić sobie z tym sama.
Podsumowując mam już dość zawirowań życiowych i kłamstw z jego strony.
Nie wiem może dlatego że w najgorszych dla mnie momentach go po prostu nie było.
Albo może zrobił to tylko po to by mnie zranić.
Jakoś już nie mam siły się dłużej oszukiwać i wmawiać sobie że jakoś się ułoży, bo to tylko mrzonki.
Nie mam siły już nawet walczyć z nim i jego rodziną, albo z moją.
Nie wiem ale może najwyższa pora zadbać o siebie i o swoje potrzeby.
Przeszkadza mi w tym że nie po to wyjechałam za granicę aby chorować na depresję.
Nie po to studia robię aby pracować w fabryce.
Ale problemy finansowe i kłótnie tak mocno odbijają się na moim zdrowiu że nawet nie mam wytchnienia.
Nie chcę byc z kimś kto mnie wpędza w depresję, po prostu.
O to mi chodzi.
Nic złego nie zrobiłam, i chcę być traktowana sprawiedliwie.
Ale problemy odbijają się na mnie, na jakości mojego życia.
Co mam żyć miłością?
Mam małe dziecko i jej przyszłość jest dla mnie najważniejsza.
Mam wrażenie że z nim po prostu nic nie osiągnę.
Nie wiem może jestem hipokrytką ale dla mnie to za duży bagaż, w tej chwili.
#9
Napisano 11 listopada 2024 - 15:33
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych