Ja jak czytam o tym psychopatyczno- narcystycznym modelu jako jakiś wzór to włos mi się jeży. Mężczyzna jako jakaś maszyna- nie płacz, nie przeżywaj, nie okazuj słabości, zapierdalaj.
Przerażające.
Albo narcystyczny dupek manipulujący kobietami i mężczyznami dla swoich celów. Nic dziwnego, że tyle kanałów powstaje o tym jak sobie radzić z konsekwencjami związków z narcyzami (obu płci zresztą) i jak pracować nad sobą żeby zrozumieć z jakich braków emocjonalnych w takie relacje się wchodzi- co zresztą w obecnej kulturze popularyzowania patologii bardzo w cenie.
Z drugiej strony no taka prawda- chore społeczeństwo oparte na zysku, albo jako cywilizacja się zmienimy, albo czeka nas upadek- jak poprzednie nieefektywne cywilizacje które poszły w materializm i ego zamiast w świadomość, rozwój i miłość.
Dziwi mnie jednak, że Wasz głos to nie jest pomysł jak zmienić cywilizację, czego brakuje, a głos - jak się do patologii dostosować.
Chociaż powiem Wam, że w sumie ostatnio męczy mnie rozmawianie i z koleżankami, właśnie wokół tego dopasowywania do patologii zamiast szukania zdrowia- z mężami uzaleznionymi od trawy i/ lub alkoholu, wyzywający, zazdrośnicy, gwałciciele, awanturnicy, wykorzystujący ich czas i energię. A te kobitki, no cóż, jak takie idiotki, dają szansę i dają szansę. Ani Ci faceci przystojni, ani nie mają pieniędzy, ani jakiś bajerów czy kryminalnej przeszłości. Przyzwyczajenie i strach przed opuszczeniem.
Miłość opiera się na dostrojeniu serc i wibracji- co wydajecie się w ogóle pomijać.
A że dostrojenie oznacza, że wszelkie traumy i wady charakteru po obu stronach wyjdą i relacja to także ciągła praca nad sobą do której większość ludzi nie ma gotowości, ani chęci, bo myślało, że zbuduje życie na dziecięcej fantazji- no to już inna sprawa.
Tak więc moje koleżanki z syndromem poświecającej ofiarki znajdują swoich ciemiężycieli, nie żebym kiedyś sama nie była w takim miejscu.
Mężczyźni ofiarki też znajdą swoje psychopatki.
Wyjście z programu ofiary to bardzo konkretna praca nad szacunkiem do samego siebie i wzięciem odpowiedzialnościa za to co się myśli, robi i mówi- a my nie lubimy jako ludzie przyznać, że czasem popełniamy błędy czy w dobrych intencjach robimy złe rzeczy.
Relacyjne gry nie ustają, a odwieczne "ze mną wszystko ok to ty się musisz zmienić" trwa.
I nie ma mojej zgody na przytaczanie tutaj USA jako przykład na cokolwiek, dajmy się im psuć i upadać, każdy naród ma prawo do swojej kultury- zajmijmy się swoją.
Bez mężczyzn nie byłoby świata z jego budowlami, osiągnięciami, ale bez kobiet mężczyźni dalej siedzieliby w jaskiniach, bo w sumie to wcale nie było im źle. To samo zresztą robią samotni mężczyźni- po co myć okna, skarpetki można nosić dziurawe, a koszulki po co prasować ułoży się
I nie jest to jakiś dorobek kobiet, że tak działają na mężczyzn i że to bodziec który mężczyzn nakręca i inspiruje- to Bóg, natura, ewolucja- jak zwał. Niestety wchodzi tu aspekt satanistyczny i propagowany w mediach, ale to znów rozległy wątek. Że zamiast docenić siebie samych i płeć przeciwną to się fiksujemy na przymiotach ego.
Jesteśmy tutaj na Ziemi jako dwie płcie, aby sie uzupełniać i inspirować, obecnie- stety i niestety mamy czas pewnego apogeum wymieszania energii co z jednej strony wnosi dużo dobrego- mężczyźni chociażby jak Wy tutaj kontaktują się ze swoją refleksyjnością i emocjonalnością, a kobiety ze sprawczością i prawem do wyrażania. Z drugiej strony przybiera to formy skrajne- nadmiernie emocjonalnych i niesprawczych mężczyzn i nadmiernie odpowiedzialnych i agresywnych kobiet. Obie strony nie są w takim układzie szczęśliwe i coraz bardziej chorują- i to w jakiej formie znajdzie to ujście i czy poprzez manipulację medialną i kultywowanie bezpłciowości- nie wiem. A może przez inicjatywy oddolne których coraz więcej odrzucające trendy głównego nurtu?
Ładnie napisane. Jakbym pierwszy raz czytał Romeo i Julię czy innego Tristana z Izoldą. Kiedyś widziałem jak jakiś ojciec tulił swoje dziecko, myslałem że to nie prawdziwa scena tylko film. Tak bardzo to dla mnie było nierealne. Tak samo jest tutaj. Pewnie są takie fajne panie. Tylko że one takich jak ja odrzucają. Jestem przegrywem, co się dziwić. Odrzucenie i pogarda przez cały gatunek babski. Wiem, że normiki też są odrzucane, ale oni mogą się łudzić, że jak nie ta to następna. U przegrywów jest pozamiatane. Panie są i złe i dobre, wszystkie odrzucajaą przegrywów...