Normalne, że jak się długo z nikim nie spotykało to jak nagle poczuje się zauroczenie i zainteresowanie sobą to bywa że się dostaje obsesji. I z tego miejsca trudno coś zbudować, bo się człowiek zachowuje jak zakochany nastolatek.
To jest właśnie sytuacja, której chcę uniknąć na zewnątrz - by nie stać się zbyt napastliwym, wywierającym presję, narzucającym się czy osaczającym. W jednej rozmów wspomniałem jej, że właśnie tak dokładnie się czuję na co otrzymałem informację, że chęć bycia w kontakcie, dostrzeganie jej, wychodzenie z inicjatywą, traktuję bardzo pozytywnie i wyciągam zupełnie mylne wnioski. Blokerem ma być sytuacja, w której ktoś, kto wprost mówi, że jest zainteresowany i to zainteresowanie wykazuje jest z tej samej pracy i jest to sytuacja w jej ocenie, która wymaga oswojenia albo odwrotnie: może być nie do zaakceptowania.
Z zakochanym nastolatkiem tym bardziej w miejscu pracy wchodzenie w relacje romantyczna jest ryzykowne- nie daje możliwości poznać się i dopiero zdecydować czy by się chciało, rozmyślanie grozi zmiana atmosfery w pracy, lepiej więc nie próbować żeby nie obcować później z kimś obrażonym, zrozpaczonym (wspomnianym niedojrzałym nastoletnim podejściem)
W tym właśnie rzecz, że ja staram się to robić dość subtelnie. Nawet moja propozycja wyjścia na kawę została zaakceptowana, wskazałem również, że nie będzie we mnie złej energii w stosunku do niej, jeśli chcę zrezygnować z tej relacji - i nie będę robił żadnych dram i scen tylko skonfrontuje to wewnątrz siebie. Co do pracy, to tak naprawdę nasze stanowiska w ogóle się nie przecinają - tak naprawdę od wielkiego dzwonu mijamy się w drodze po kawę, a mnie i tak nie będzie w tym miejscu za kilka miesięcy. Natomiast podkreśliłem, że rozumiem jej obawy - podkreśliła, że z uwagi na to, że poruszamy w rozmowie dość intymne tematy, to ciężko zaakceptować fakt, że razem pracujemy. Chciałem być w porządku wobec niej i nawet podzieliłem się częścią rzeczy, które poruszyłem na wstępie tego tematu.
Jak nie chcesz wywoływać presji to wycofaj się i zacznij od posiadania fajnej i bliskiej koleżanki. W najgorszym przypadku wówczas będziesz miał fajna koleżankę. W najlepszym z przyjaźni rozwinie się miłość.
Nie wykluczam, że skończy się to na gruncie koleżeńskim i ja staram się właśnie jakiś balans zachować, bo jak ona sama wskazała "chciałaby, żeby to wszystko toczyło się naturalnie, ale nie wiem czy otoczka naszej relacji na to pozwala". I właśnie co znaczy nie wywoływać presji? Przestać się odzywać i i nie wychodzić z inicjatywą spotkania? Po prostu mam dysonans, gdzie nie wiem czy szukać kontaktu i narazić się właśnie na wywoływanie presji czy temat odpuścić i potem żałować, że nie wyszedłem z żadną inicjatywą. Miotam się po prostu i nie wiem co robić...
Zakochanie trwa ok. 2 lata, zawsze można też zacząć się unikać i poczekać aż Ci przejdzie, jeśli nie będziesz dokarmiał się fantazjami w głowie to przejdzie.
Nie chciałbym jej unikać. Chciałbym chociaż spróbować, żeby mieć poczucie, że znowu mi coś nie uciekło między palcami.
...tylko dlaczego od tego wszystkiego mam stany lękowe, płaczę co 30 minut i przypominają mi się wszystkie najbardziej traumatyczne momenty życia?
@anche