Cześć,
To mój pierwszy wpis na forum. Możliwe, że był już poruszany podobny problem, szukałam ale nie znalazłam konkretnie tego przypadku.
Chodzi o to, że zdiagnozowano u mnie depresję, jakoś 3 miesiące temu, około po 3/4 latach ignorowania symptomów. Po tym czasie już wiem co prawdopodobnie jest przyczyną mojej choroby, tylko na ten moment nie jestem w stanie znaleźć rozwiązania.
Od 12 lat jestem jakby "dręczona" przez siostrę, wiem mocne słowo ale tak właśnie się czuję. Obecnie ma 26 lat i bardzo duże problemy ze sobą (sama była dręczona w szkole) i po prostu całą złość przerzuca na mnie. Od lat jestem poddawana krytyce, często bez powodu, odnośnie moich naturalnych zachowań, przez co boję się być sobą wśród ludzi, często krzyczy na mnie, nie szanuje moich granic, ogólnie nie szanuje mojej osoby. Ostatecznie nabawiłam się silnej nerwicy, w tym nerwicy natręctw związanej z myciem się, dużej depresji. Ten stan trwa nieprzerwanie, ponieważ wciąż mieszkamy w jednym domu, pokoju i śpimy w jednym łóżku (sic!), chociaż już było milion kłótni o to, że chciałabym mieć swój kąt, jednak ona na to nie pozwala. Ja niestety na razie nie mogę się wyprowadzić, bo przez depresję miałam trudności ze znalezieniem pracy, nie stać mnie na wynajęcie mieszkania lub pokoju.
Na szczęście mam przyjaciół, którzy chcą mi pomóc ale nie wiedzą jak. Widzą, co się ze mną dzieje i bardzo ich to martwi. Może tutaj znalazłabym rozwiązanie mojego problemu.. Czasami już nie mogę wytrzymać, bo przez przebywanie w domu narastają we mnie napięcia, nerwobóle, kieruje całą złość do siebie, nie mogę spać, jestem zmęczona, źle się czuję..
Oczywiście leki zaczęły działać na depresję ale co z tego, gdy cała sytuacja opóźnia proces zdrowienia.