Witam wszystkich forumowiczów, chciałem podzielić się tym co obecnie przeżywam. Od jakiegoś czasu czuje się na przemian raz zle a raz dość dobrze, tzn są dni kiedy czuje się jak z depresją przygnębienie ,smutek, czarne myśli dotyczące własnego życia i ogólna pustka i brak chęci do działania, tak nieraz trwa kilka dni i potem na kotko jest dzień z dobrym samopoczuciem gdzie tak na 70 % czuje się dobrze, mam chęć jechać coś załatwić, wyskoczyć na rower snuje plany na różne zmiany w życiu i mi się chce...gdzieś tam jakiś lekki lęk wtedy jest i nostalgia lecz dość dobre samopoczucie wtedy występuje. W obu okresach jednak są problemy w relacjach z innymi, jestem wycofany, nie umiem gadać za bardzo..sporo milczę i wszystko analizuje swoje życie itp nie potrafię wejść w związek bo mam niską samoocenę i to jest powodem irytacji że nie umiem normalnie żyć jak inni czyli grono znajomych nawet kameralne i jakaś sympatia. Dawniej takie stany miałem raz na ruski rok a teraz raczej prawie codziennie, więcej tych dni złych jak dobrych. Pozytywne jest że obecnie od 5 lat nie pije i rzuciłem nałóg masturbacji, wiara i modlitwa mi pomagają gdyż jestem osobą wierzącą ale czuje że potrzebny jakiś specjalista i tu pytanie czy iść do psychiatry najpierw czy do psychologa?
depresja,kryzys? psychiatra czy psycholog?
#1
Napisano 18 czerwca 2023 - 20:34
#2
Napisano 19 czerwca 2023 - 20:11
Według mnie możesz iść tu i tu. Tak sam zrobiłem. Najpierw udałem się do psychiatry, on ocenił mój stan psychiczny i polecił również psychoterapię...Wiara również pomaga ale nie wyleczy Ciebie jeżeli coś źle dzieje się w Twojej głowie. Moją sytuacje też tutaj opisuje na forum. W miarę czuję się lepiej od kiedy byłem u psychiatry i małymi kroczkami rozwija się moja psychoterapia.
Użytkownik anonyM edytował ten post 19 czerwca 2023 - 20:14
#3
Napisano 19 czerwca 2023 - 22:54
Psychiatra= leki, wizyta raz w miesiącu, czas leczenia od 6msc do kilku, kilkunastu lat
Psychoterapeuta= terapia, spotkanie 1x w tygodniu, czas od 3msc do kilku lat
Z lekami bywa, że pomagają tylko tyle co się łyka i ludzi i tak na terapii lądują, ale zdarza się, że coś zeskoczy i organizm sam się ureguluje, a bywa że leki nic nie dają, a bywa że terapia działa dopiero z lekami.
#5
Napisano 20 czerwca 2023 - 13:48
@anche tak masz rację. Jednak na rozmowa z psychiatrą to również ocena czy potrzeba wyłącznie psychoterapii bez leków czy farmakologia jest konieczna. U mnie stwierdził to psychiatra, że najlepsze wyjście to farmakologia i psychoterapia również konieczna.
Tak, pewnie, że można i w tę stronę.@anche tak masz rację. Jednak na rozmowa z psychiatrą to również ocena czy potrzeba wyłącznie psychoterapii bez leków czy farmakologia jest konieczna. U mnie stwierdził to psychiatra, że najlepsze wyjście to farmakologia i psychoterapia również konieczna.
Ja jestem bardziej humanistyczna i uważam, że to czy leki są potrzebne wymaga więcej niż kilku minut w gabinecie, dlatego uważam, że psycholog bardziej ma możliwość to ocenić.
Nie spotkałam się z taką historia, chociaż może rzeczywiście to nie znaczy, że ich nie ma, że ktoś poszedł do psychiatry, a psychiatra nie dał żadnych leków
Prawda jest też w tym, że ludzie sięgają po pomoc jak często jest już bardzo długo źle i że też wtedy leki mogą być po prostu solidnym wsparciem czy koniecznością.
#6
Napisano 20 czerwca 2023 - 21:03
Osobiście na podstawie Twojej historii poszłabym najpierw do psychoterapeuty, uważam, że jak można uniknąć leków to lepiej tak, a jak będą konieczne to terapeuta też raczej zaleci kontakt z psychiatrą.
Psychiatra= leki, wizyta raz w miesiącu, czas leczenia od 6msc do kilku, kilkunastu lat
Psychoterapeuta= terapia, spotkanie 1x w tygodniu, czas od 3msc do kilku lat
Z lekami bywa, że pomagają tylko tyle co się łyka i ludzi i tak na terapii lądują, ale zdarza się, że coś zeskoczy i organizm sam się ureguluje, a bywa że leki nic nie dają, a bywa że terapia działa dopiero z lekami.
Czyli zadaniem leków jest tylko otumanienie cię na tyle żebyś chodził naćpany i się nie zabił? Wygląda jak idealne źródło pieniędzy dla lekarzy - czujesz się lepiej dopóki bierzesz, ale jak przestaniesz to wracasz do tego co było. Pytam, bo nigdy nie byłem na terapii oraz nie brałem takich leków, ale siedząc około 1,5-2 miesiące na tym forum mam takie wrażenie że nic nie pomaga - ani leki, ani terapie. Tak jakby już miało zawsze tak być...
#7
Napisano 20 czerwca 2023 - 21:41
Czyli zadaniem leków jest tylko otumanienie cię na tyle żebyś chodził naćpany i się nie zabił? Wygląda jak idealne źródło pieniędzy dla lekarzy - czujesz się lepiej dopóki bierzesz, ale jak przestaniesz to wracasz do tego co było. Pytam, bo nigdy nie byłem na terapii oraz nie brałem takich leków, ale siedząc około 1,5-2 miesiące na tym forum mam takie wrażenie że nic nie pomaga - ani leki, ani terapie. Tak jakby już miało zawsze tak być...
Ja jestem zdrowa od kilku lat po +/- 12 latach choroby. Pewnie byłoby krócej gdybym wcześniej zaczęła być konsekwentna w działaniach ku zdrowieniu, ale taka była ta moja droga, może nic się nie dało przyspieszyć.
Co do naćpania lekami...i tak i nie. Wieloletnie zaburzenia nastroju powodują, że ciało- mózg, układ nerwowy, przyzwyczaja się do pewnego stylu funkcjonowania i czasem można w tym utknąć na tyle, że uda się zmienić schematy działania i myślenia, ale ciało jakby "nie chce zeskoczyć". Leki wówczas stymulują organizm chemicznie do przyzwyczajenia do "nowego normalnego".
Czasem ten stan chorobwy blokuje w ogóle możliwość podjęcia się działania nad sobą, bo system motywacyjny leży.
Jeśli przyczyną nie była jedynie przyczyna biologiczna to raczej bez innych środków pomocy- wypracowania nowych sposobów działania, życia, identyfikowania, nawrót może znów nastąpić po odstawieniu, bo przyczyna jest na poziomie zarządzania emocjami i myślami.
Niektórym to pasuje, że łykają leki i nie zagłębiają się bardziej w to, że może sami generują sobie cierpienie. Często źródłem zaburzenia jest przeszłość, dawne relacje i mimo, że już nie są aktualne to uwewnętrzniamy zasłyszane głosy, sami stajemy się sobie oprawcą i mimo, że już nie jesteśmy w dawnym doświadczeniu to sami zachowujemy się jakbyśmy w nim byli i mało tego dowalamy sami sobie każdego dnia.
W ciele bywają też zapisane traumy i reakcja organizmu może być nieadekwatna już, przesadzona. Nasze ciało jest naszym przyjacielem, chce nas chronić, ale czasem już nie ogarnia (podobnie jak my sami ), że jesteśmy już bardziej dojrzali, że już mamy możliwość obrony w innej formie niż miało to kiedyś. Wtedy powrót do tych wydarzeń, zrozumienie swoich reakcji pozwala na zmianę.
#8
Napisano 21 czerwca 2023 - 19:51
Czyli zadaniem leków jest tylko otumanienie cię na tyle żebyś chodził naćpany i się nie zabił? Wygląda jak idealne źródło pieniędzy dla lekarzy - czujesz się lepiej dopóki bierzesz, ale jak przestaniesz to wracasz do tego co było. Pytam, bo nigdy nie byłem na terapii oraz nie brałem takich leków, ale siedząc około 1,5-2 miesiące na tym forum mam takie wrażenie że nic nie pomaga - ani leki, ani terapie. Tak jakby już miało zawsze tak być...
nie znam twojej historii ale jeśli jesteś jak ja samotnym wilkiem gdzieś w puszczy, to tylko pomogą tobie leki i samokontrola
Użytkownik abnegat edytował ten post 21 czerwca 2023 - 19:52
#9
Napisano 22 czerwca 2023 - 19:28
Ja jestem zdrowa od kilku lat po +/- 12 latach choroby. Pewnie byłoby krócej gdybym wcześniej zaczęła być konsekwentna w działaniach ku zdrowieniu, ale taka była ta moja droga, może nic się nie dało przyspieszyć.
Co do naćpania lekami...i tak i nie. Wieloletnie zaburzenia nastroju powodują, że ciało- mózg, układ nerwowy, przyzwyczaja się do pewnego stylu funkcjonowania i czasem można w tym utknąć na tyle, że uda się zmienić schematy działania i myślenia, ale ciało jakby "nie chce zeskoczyć". Leki wówczas stymulują organizm chemicznie do przyzwyczajenia do "nowego normalnego".
Czasem ten stan chorobwy blokuje w ogóle możliwość podjęcia się działania nad sobą, bo system motywacyjny leży.
Jeśli przyczyną nie była jedynie przyczyna biologiczna to raczej bez innych środków pomocy- wypracowania nowych sposobów działania, życia, identyfikowania, nawrót może znów nastąpić po odstawieniu, bo przyczyna jest na poziomie zarządzania emocjami i myślami.
Niektórym to pasuje, że łykają leki i nie zagłębiają się bardziej w to, że może sami generują sobie cierpienie. Często źródłem zaburzenia jest przeszłość, dawne relacje i mimo, że już nie są aktualne to uwewnętrzniamy zasłyszane głosy, sami stajemy się sobie oprawcą i mimo, że już nie jesteśmy w dawnym doświadczeniu to sami zachowujemy się jakbyśmy w nim byli i mało tego dowalamy sami sobie każdego dnia.
W ciele bywają też zapisane traumy i reakcja organizmu może być nieadekwatna już, przesadzona. Nasze ciało jest naszym przyjacielem, chce nas chronić, ale czasem już nie ogarnia (podobnie jak my sami ), że jesteśmy już bardziej dojrzali, że już mamy możliwość obrony w innej formie niż miało to kiedyś. Wtedy powrót do tych wydarzeń, zrozumienie swoich reakcji pozwala na zmianę.
Dziękuje za wytłumaczenie teraz ma to dla mnie więcej sensu. Gratuluje wyjścia z tego stanu po tak długim okresie. Pewnie dla wielu możesz być przykładem że dla nich również jest światło w tunelu.
nie znam twojej historii ale jeśli jesteś jak ja samotnym wilkiem gdzieś w puszczy, to tylko pomogą tobie leki i samokontrola
Jestem tylko jednym z wielu, którzy mają problem z tym że istnieją. Leków jeszcze nie próbowałem (mam trochę do nich niechęć) jednak samokontrole stosuje już kilka lat i coraz mniej pomaga niestety.
Podobne tematy
Temat | Forum | Autor | Podsumowanie | Ostatni post | |
---|---|---|---|---|---|
Dyskryminacja mężczyzn a depresjadyskryminacja, depresja |
Swobodnie, rozmownie | ginocentryzm |
|
|
|
Podpięty O czym teraz myślisz? |
Swobodnie, rozmownie | Gość_Lady Cassandra_* |
|
|
|
Czy jeszcze jest miejsce dla Bogów Twórczości? |
Swobodnie, rozmownie | Magd@ |
|
|
|
Angiolog czy chirurg naczyniowy? |
Co mnie boli czyli pozostałe choroby | sedlire |
|
|
|
Czy Seborh pomaga na nadmierne przetłuszczanie skóry głowy? |
Co mnie boli czyli pozostałe choroby | dogr |
|
|
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych