Skocz do zawartości


Zdjęcie
- - - - -

Problem z utrzymaniem się duższy okres w pracy


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
3 odpowiedzi w tym temacie

#1 Moniko02

Moniko02

    Bywalec

  • Bywalec
  • 631 postów
  • Imię:Monika
  • Płeć:Kobieta

Napisano 19 maja 2023 - 16:00


w poniedziałek podpisałam umowę zlecenie z agencją pracy tymczasowej do 30 czerwca, od wtorku jestem na I zmianie - 06:00-14:00. Jest to praca fizyczna na sklepie carrefour. Wstaję zawsze o 4 i jak już jestem blisko miejsca - mam nerw/lęk. Moje ruchy są jakbym była pod wpływem narkotyków i za dużo palę. Jadę na głodówkach, a jak coś już zjem to bardzo mało. Pierwszy dzień był fatalny, drugi też, no wczoraj jedynie dobrze mi szło wszystko, pomimo tego że od 4 rano do 20 byłam na nogach i miałam może 4-5 godzin snu. Dzisiaj robiłam wszystko źle... Miałam dzisiaj mieć PDK, ale nastąpiła zmaiania - i byłam na bazarze. Na palecie były do wyłożenia opony do rowerów o różnych grubościach i producentach. Nie było na nie miejsca, więc powkładałam je do wózków i zawiozłam na magazyn. Tam Pani Agnieszka powiedziała, że to tak nie może być, że musi być na palecie... no dobra- pomyślałam sobie. Zaczęłam układać te opony na palecie i wszystko się rozsypało, albo wystawało poza paletę no i zaczęłam to od nowa układać. Miałam iść na przerwę... Byłam już wnerwiona porządnie i zmęczona, bo nic nie piłam, ani nie jadłam. Iza - zlitowała się i pomogła mi układać te opony na "zakładkę" a ja je zawijałam folią... Gdy sobie nawet z tym nie radziłam to Iza po prostu sobie poszła, chyba zrezygnowała i widziała u mnie mocne wkurwienie na zaistniałą sytuację... Kierowniczka powiedziała, żebym się uspokoiła poszła na przerwę...Powiedziała też żeby zostawić już te opony i położyć resztę na całość... po przerwie mój nerw był większy i całkowicie zapomniałam co mam zrobić z tymi oponami... dopiero po dłuższym czasie przypomniałam sobie to co powiedziała kierowniczka...15 minut przed końcem zmiany wzięłam paleciak, aby zawieźć produkty bez kodu kreskowego na produktach rowerowych... zapomniałam oczywiście o tym, że trzeba to zakleić folią... Wjechałam niechcący (przez moje brak mózgu) na stoisko z kiślami... wtedy głośno przeklnęłam. Widziałam już Panią Agnieszkę i Izę że krzywo na mnie patrzą, ale nie zwracałam na to uwagi. zostawiłam paleciak z towarem w pierwszym lepszym miejscu. i miałąm już wyjabane na to. Spostrzegłam że Iza wybrała sobie lepsze towarzystwo tak jak Pani Agnieszka czy inni faceci... Ja zostałam z tym wszystkim sama... nie zdziwię się, gdy agencja do mnie zadzwoni któregoś dnia i zwolni mnie. Wydaje mi się, że ludzie, z którymi tam pracuję są naprawdę w porządku w porównaniu z moimi współpracownikami w innych firmach. Jest dużo rzeczy, na które trzeba uważać... No niby mówi sie łatwo o pracy na stanowisku "wykładanie towaru" ale dla osób chorujących psychicznie to może okazać się zabójstwem.
 

Czy ktoś z was miał problem z utrzymaniem się przez dłużyszy okres w pracy? Jak u was wyglądały początki? Ja w zeszłym roku też miałam zatrudnienie, lecz po kilku dniach pożegnałam się. Nie dałam rady. Mój lekarz, który prowadził mnie przez dobre 7-8 lat powiedział mi kiedyś, że nie będę zdolna do podejmowania pracy. I polecił mi zakłady pracy chronionej, ale ja miałam to w dupie i próbowałam mu pokazać, że dam radę. Jednak nigdy to się nie stało.


Użytkownik Moniko02 edytował ten post 19 maja 2023 - 16:01


#2 Sebastian89

Sebastian89

    Średniozaawansowany

  • Bywalec
  • 179 postów
  • Imię:Nikt
  • Płeć:Nie ustawione

Napisano 19 maja 2023 - 18:09

Gdy ja zaczynałem pracę w markecie budowlanym też sobie nie radziłem ale doszedłem do wniosku że przetrwanie każdego kolejnego dnia jest sukcesem. Nawet jak miałem dosyć to można było przetrwać jeszcze chociaż jeden kolejny dzień. Po pewnym czasie może okazać się, że będzie łatwiej. Jeżeli Cię zwolnią to może uda się coś innego znaleźć. Ważne, że się próbuje. Trzeba się uprzeć, że mają Cię zwolnić bo sama nie odejdziesz, chociażby wszystko szło byle jak. 

Ogólnie wydaje mi się, że lepiej sobie radzą ludzie z postawą "miej wyjeb... a będzie Ci dane". Jak pracujesz na luzie to lepiej idzie. Można naśladować innych. Jak się nie stresują to po co Ty masz się stresować. Nie zapłacą Ci więcej za Twój stres.

Możesz też spróbować być coraz lepszą i radzić sobie przez to coraz lepiej dla siebie, jeżeli chcesz stawać się coraz lepsza i sobie lepiej radzić. Po prostu powtarzaj sobie, że możesz być użytecznym pracownikiem i rób to dla siebie. Popatrz np. na niepełnosprawnych czy ludzi całkiem zniedołężniałych przez starczy wiek albo w jeszcze gorszym stanie niż Twój. Zobacz, że Ty możesz pracować a oni nie. Jesteś potrzebna. Może zrobisz mało ale to i tak więcej niż gdybyś tylko brała zasiłek. Poczuj choć odrobinę satysfakcji, że jesteś z tych ludzi którzy "dzisiaj starali się dawać radę" bo to na nich opiera się ekonomicznie społeczeństwo.


  • Willow47 i abnegat lubią to

#3 SadFrog

SadFrog

    Średniozaawansowany

  • Bywalec
  • 199 postów
  • Płeć:Mężczyzna
  • Lokalizacja:Kraków

Napisano 19 maja 2023 - 19:33

Mnie wywalili z paru robót. Jak byłem w Anglii to problemy ze snem nałożyły się na remisję depre, no i faktycznie był kłopot - dopóki nie trafiłem takiej pracy, w której nikt się za bardzo do mnie nie wtrącał. 

Później w Polsce miałem problemy jak poszedłem do korpo, ale tam przez złą organizację pracy i atmosferę problemy z nerwami, ze spaniem i inne zdrowotne mieli też ci ludzie z mojego działu, którzy nie mieli depre. Odszedłem stamtąd po miesiącu... "prestiżowa robota, nie męczysz się nie brudzisz" ... pfff   :P  
 

Jak nie ta robota to inna. Nie przejmuj się, nawet jeśli to oni cię zwolnią pierwsi zanim sama złożysz wymówienie.
W końcu trafisz na odpowiednią pracę dla siebie



#4 szklanka_w_polowie_pusta

szklanka_w_polowie_pusta

    Średniozaawansowany

  • Bywalec
  • 216 postów

Napisano 23 maja 2023 - 10:03

Ja już jestem przyzwyczajony do częstych zmian pracy, albo wylatuję albo sam kończę, bo praca staje się dla mnie nie do zniesienia ze względu na jej charakter (przeważnie fizyczna, manualna, powtarzalna lub ciężka) albo ze względu na ku*wy dla niepoznaki nazywane kolegami i przełożonymi. Pracuję od kiedy zdałem maturę i z perspektywy czasu uważam, że zlekceważyłem wroga, który jest we mnie. Zaburzenia lękowo-depresyjne bardzo utrudniają może nie samo znalezienie, ale utrzymanie pracy i efektywne jej wykonanie. Co z tego, że w HR-ach zrobię świetne wrażenie, skoro później okazuje się, że jestem pracownikiem do dupy? Nawet nie muszę czekać na opierdol od przełożonego, już na pamięć znam tę kombinację spojrzeń, westchnień i min, które mówią mi, że nie polubiliśmy się. Gdybym znów miał 19 lat i decydował o swojej przyszłości, to albo starałbym się o stopień niepełnosprawności i dalej praca chroniona albo wykształcenie w jakiejś wąskiej dziedzinie, które nie pozwoliłoby mnie tak łatwo wygryźć - tylko jakie? Nie jestem umysłem ścisłym, na programistę materiał też słaby. Przede wszystkim powinienem iść już dawno do psychiatry, jeszcze na etapie szkoły średniej. No ale to już było, minęło i błędy tamtego okresu "procentują" dziś, po kilkunastu latach.

Poza tym, fajnie dziś mamy, bo praca jest. Przeważnie gówniana, ale jest i można sobie przechodzić z kołchozu do kołchozu. Jeszcze 10 lat temu bezrobocie wśród młodzieży (18-25 lat) wynosiło ok. 25-30%, dodatkowo drugie tyle pewnie ukryte poprzez wypychanie kogo się dało na studia. Wcześniej było jeszcze gorzej, koło 2000 roku powyżej 20% w skali całej Polski i wtedy januszerka nauczyła się, że pracownikiem można pomiatać, a on jeszcze podziękuje. Wcale mnie nie martwi, że PiS ich dyma, należy im się.


Użytkownik szklanka_w_polowie_pusta edytował ten post 23 maja 2023 - 16:46

  • abnegat lubi to





Podobne tematy Collapse

  Temat Forum Autor Podsumowanie Ostatni post

Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych