Cześć. Dnia dzisiejszego byłem znowu na zajęciach wspóldzielonych z innymi grupami, na które chodzi dziewczyna, która wpadła mi w oko, która jest również nieśmiała. Od ok. 2 miesięcy trwają podchody wzrokowe, raz proponowałem podwózkę samochodem, ale ta grzecznie odmówiła z racji przeciwnego kierunku jazdy. Wszystko to było ekstremalnie wyniszczające psychicznie.
Dziś chciałem rozpocząć konwersację, ale skończyło się wyłącznie na cześć i uśmiechu. Dalej odszedłem, gdyż zacząłem się trząść. Szczęka, nogi, w zasadzie całe ciało. Byłem gotów stracić przytomność przez superszybkie bicie serca.
Nie wiem w ogóle jak wyglądają relacje damsko męskie, ale do tej pory w życiu dorosłym byłem wyłącznie tłem. Raz, w poprzednim semestrze miałem również okazję do zawarcia znajomości, dziewczyna nawet sama rozpoczynała rozmowy, ale trwały one niestety krótko przez moje olbrzymie skrępowanie, a jakiekolwiek, nawet bardzo krótkie rozmowy skończyły się na amen, gdy powiedziałem, że nie mam facebooka (fałszywe konto na cele studiów przez obsesję na punkcie prywatności) gdy chciała mnie dodać do znajomych.
Wczoraj zgodnie z moim postem o depresji, pojechałem do centrum zdrowia psychicznego, gdzie poprosiłem o terapię grupową. Będzie ona za 2 miesiące przez rozpoczęcie przed chwilą grup, ale będę też uczęszczać na terapię indywidualną za niebawem.
Nie wiem już jednak co robić. Jestem całkowicie sam, z nikim nie rozmawiam poza rodzicami. Mam też całkowite poczucie wyobcowania z tego przeklętego świata. Swobodnie czuje się wyłącznie w towarzystwie osób znacznie starszych. Czy jest jakakolwiek szansa, że w tym życiu spotkam kogoś? Czy do końca życia będę otrzymywać porady typu "nie znasz sławnych ludzi to nie masz dziewczyny" lub "nie interesujesz się polityką to o czym ty będziesz gadać z kolegami".