Dziś doszłam do równie ważnego wniosku. Nie można szerzyć złych słów.
Pomimo,że wiem, że są różni ludzie i różne problemy, i ja to rozumiem. Można mieć zły dzień, nerwicę, problemy z emocjami itd. Można mieć ciężko itp. Ale nigdy nie wyładowujmy się na bliskich. Nie oskarżajmy ich, nie miejmy pretensji, nie krytykujmy, nie ochrzaniajmy. I przede wszystkim nie zaniedbujmy z nimi przez to relacji. Nie odkładajmy na potem pracy nad wspólnymi relacjami, silną więzią, dobrymi słowami... Ja praktycznie odkładałam, zwalając winę na zmęczenie, nerwy, i inne podobne. Jeszcze w tym roku byłam nerwowa, czasem nawet bardzo. I jaki był tego efekt? Skupiłam się tylko na sobie i swoich problemach, zamiast też i na problemach rodziców. Przez to nie widziałam, jak oni cierpią. Zaniedbałam relacje z nimi, pogarszały się. Nie umiałam się otworzyć, podzielić czymś, wesprzeć. Być blisko. A teraz mojego taty już nie ma. Już nie będę miała tej okazji, by wzmocnić nasze relacje. A zamiast dobrego, dawałam w ostatnim czasie rodzicom tylko przykrości.
Dlatego zwróćcie na to wszystko uwagę. Nigdy nie wiadomo, ile kto będzie żył. A czasem już może być za późno.
Oddałabym wszystko, żeby przytulić się do taty. Chociaż ten ostatni raz. Okazać mu ciepło i moją miłość ;(