A ja myślę, że paradoksalnie obie strony mają rację tylko argumentujecie na zupełnie różnych poziomach rozumowania i dlatego nie możecie się spotkać w dyskusji Ateiści mają rację na jednym poziomie twierdząc, że ateizm nie jest wiarą tylko brakiem wiary - bo jak brak czegoś może być czymś? Brak herbaty w czajniczku nie jest ujemną herbatą w czajniczku
Jednak teiści argumentują na innym poziomie - nie empirycznym, tylko no nie wiem jak to nazwać... filozoficznym? Chodzi o to, że zarówno zakładając teizm (istnienie Boga) lub ateizm (brak istnienia Boga), trzeba się odwołać do pewnych aksjomatów, czyli kiedy budujemy JAKIKOLWIEK pogląd, to zawsze dochodzimy do pewnych założeń wstępnych, których nie możemy uzasadnić niczym jeszcze wcześniejszym. Te wstępne założenia światopoglądowe z konieczności musimy przyjąć na wiarę. Z tej przyczyny również światopogląd ateistyczny z konieczności u swoich korzeni zawiera poziom oparty na wierze w coś, co przyjmujemy za aksjomat, ten pierwotny punkt wyjścia.