Odkąd pamiętam nie miałem nigdy kłopotów z kontaktami społecznymi, relacjami międzyludzkimi (nie byłem też nigdy przebojowy - ot po prostu odnajdywałem się dobrze w takich sytuacjach). Zauważyłem jednak że w trakcie lockdownu i ogólnej kwarantanny związanej z covidem zaczęło dziać się ze mną coś złego - wyciszyłem się w tym złym znaczeniu i znacząco pogorszyło się moje ogólne samopoczucie. W zasadzie bardzo brakuje mi dawnego stylu życia, jak pewnie wielu osobom. Do jakiegoś czasu wydawało mi się, że to przejściowe i każdy tak to przechodzi. Ostatnio (ok. 2 msc temu) zauważyłem jednak dziwne reakcje mojego organizmu na sytuacje związane z kontaktami społecznymi. Po raz pierwszy wystąpiły one w trakcie rozmowy telefonicznej - akurat rozmów przez telefon nigdy nie lubiłem, zawsze wolę kontakt face-to-face. W trakcie rozmowy (z nieznaną osobą, z którą musiałem się skontaktować) dostałem silnych duszności, silnego paraliżu ciała, generalnie nasilone objawy somatyczne, poczucie odrealnienia i że zaraz zejdę... Nikomu nie życzę. Było to dla mnie ogromnym szokiem tym bardziej, że objawy wystąpiły ok. w połowie rozmowy a wcześniej w zasadzie bardziej się nią nie stresowałem... Podobną sytuację przeszedłem niedawno na studiach w trakcie zajęć online (na kamerkach, więc wydawałoby się że ok). W trakcie czytania tekstu podczas lektoratu - więc wydawałoby się że to nic wielce stresującego i wymagającego. Niestety - przeszedłem wtedy na oczach wszystkich podobny atak, do dzisiaj strasznie mi wstyd bo musiało to wyglądać komicznie a nawet żałośnie. Sytuacja jest o tyle fatalna, że ataki lękowe przeniosły się również na bezpośrednie kontakty - niedługo po sytuacji z lektoratów, podczas robienia zakupów w sklepie osiedlowym przy kasie udzieliły mi się ponownie wyżej wskazane objawy. Także już nie wiem co o tym sądzić.
Tu uczucie któremu nikomu nie życze, nigdy wcześniej nie doświadczyłem czegoś takiego. To nie stres, tylko najgorszy lęk, który paraliżuje.
Chcę wybrać się oczywiście do specjalisty, ale pomyślałem sobie, że dobrze by było opisać tutaj mój przypadek. Może ktoś przechodzi podobne problemy i chciałby też się nimi podzielić - ze świadomością że nie siedzi się w tym samemu chyba łatwiej to opanować. Czekam na Wasze przemyślenia Pozdrawiam Was