Żeby chcieć szukać przyczyn trzeba chcieć. Pacjenci z CHAD nie są często w stanie podjąć terapii czy innych metod wglądu bez leków, po prostu.
Jako absurd widzę jedynie fakt choroby której osoby chore nie widzą i odmawiają jakiejkolwiek formy pomocy.
Postaram się wyjaśnić punkt widzenia osób z chadem, obecnie jestem w remisji od około 1,5 miesiąca z jednodniowymi przerwami (, ale jak moja była pani psychiatra ze szpitala słusznie stwierdziła jestem wyczulony na zmiany nastroju nawet gdy są niewielkie i naturalne) i wiem jak to było kiedy miałem manię i hipomanię. Zacznę od tego, że dla osoby chadem stan manii, a tym bardziej hipomanii jest stanem "naturalnym" i mówię to będąc w zdrowiej remisji, zaspojleruję to co chcę napisać w odpowiedniejszym do tego wątku, wiem z doświadczenia, że mógłbym z remisją żyć i nawet być szczęśliwy, istnieją zdrowi ludzie, którzy są szczęśliwi i kilku takich widziałem. Ale sam nie wiem czego chcę, stan hipomanii i manii jest o wiele łatwiejszy i o wiele przyjemniejszy. W sumie mógłbym pogodzić się z remisją, gdyby otoczenie mi sprzyjało. Osoba z chadem nie czuje, że jest chora ponieważ co złego jest w wyrabianiu 300% normy i pełni szczęścia (wtedy czujemy się sobą, czujemy się zdrowi, a często remisję uznajemy za chorobę, wiem może być to trochę pokręcone, ale taki już urok tej choroby), nawet jeśli jest to okupione momentami niechęci do życia, brakiem energii i "dźwigania na barkach całego świata", a że krytycyzm jest obniżony, to trudno (życzliwy sarkazm).
Tak.tak. Komunałem, że chorzy w manii niechętni są podejmowaniu leczenia przyklepmy bezczelnie fakt,
że owo leczenie farmakologiczne polega na otępianiu układu nerwowego, by w obliczu zalewu trucizny
skupił się na walce o przetrwanie i nie miał czasu na manie i inne dziwne meadry procesów rozwojowych.
Przyczyn manii się farmakologicznie nie wyleczy! A na tym forum nawet się o tym nie dyskutuje, jak widzę.
Przerażające.
Nie piszę tego złośliwie, tylko z troski, bo sam na własnej skórze przekonałem się jak mania potrafi człowieka ... (tutaj byłby piękny wulgaryzm, ale regulamin zabrania
)
Zacznę od tego, że domyślam się, że nie doświadczyłeś nigdy pełnej remisji. Nie mówię o otępieniu, tylko stanie w którym masz wystarczająco siły, żeby przy stosowaniu samodyscypliny robić to na co masz ochotę, masz dni w których jesteś naprawdę szczęśliwy i wiesz, że to nie mania, ani hipomania, bo jesteś w stanie odróżnić te trzy stany, czujesz się dobrze ze sobą i z światem, ale jest kilka warunków przede wszystkim musisz brać stabilizatory nastroju o tym później, musisz się wyrzec używek chociaż nie wiem jak bardzo byłoby to ciężkie, rozwalą Ci tylko system nerwowy i rozhuśtają nastrój jeszcze bardziej, musisz wypracować sobie samodyscyplinę, by ta energia wystarczała Ci na to czego potrzebujesz (ja dopiero to zaczynam ćwiczyć, bo bardzo późno sam sobie uświadomiłem, jakie to jest ogromnie ważne, ale mam nadzieję, że się da i wstępny eksperyment pokazał mi, że jest szansa, że może to wypalić), musisz sobie znaleźć cel i hobby oraz zapewnić odpowiednie warunki do tego, że będziesz szczęśliwy. Kiedy spełnisz te wszystkie warunki, możesz się cieszyć remisją. Oczywiście możesz zignorować mój wpis i zrobić po swojemu, szanuję wolną wolę, pamiętaj jednak, że ewentualne konsekwencje (których Ci nie życzę poniesiesz wyłącznie ty sam). Jeśli chodzi o lekarza są lekarze i są znachorzy, są leki i są otumaniacze, chociaż z lekami jest tak, że na każdego działają inaczej, więc "nawet rispolept znajdzie swojego adoratora". Pamiętaj, że lekarza i leki możesz zmieniać jak rękawiczki, żeby wybrać najlepszego (ja tak robiłem i mi wyszło to na zdrowie), oczywiście ktoś może mieć inne zdanie i jeśli jest taka osoba chętnie poznam jej opinię.
Nie przedłużając, czy można "ujarzmić" manię? Nie wiem. Ja próbowałem i ostro się na tym przejechałem, 12,5k długu z czego zostało jakieś 1,6k do spłaty w 4 ratach, szpital psychiatryczny i faszerowanie poważnymi psychotropami (zombie mode o czym w innym wątku), całkowita utrata kontroli nad swoim zachowaniem, ale gdybym nie zaufał pani doktor, która jest moim lekarzem prowadzącym ambulatoryjnie, to mogłoby się skończyć źle, być może nawet więzieniem, ewentualnie odziałem psychiatrii sądowej, kto wie co by się stało gdyby autobus nie przyjechał zanim się bym rozmyślił. W każdym razie mania ujarzmiła mnie. Weź sobie to do serca jako przestrogę, ale zrób z tym co chcesz.