Jak mowie, moja wypowiedz Cie dobije, moje dzieci maja 6 i 4 lata. Ale jak mowie, ja sie mecze z depresja od dziesiatego roku zycia, ona zmienia tylko swoje postacie.
Musisz isc na terapie..
Napisano 26 sierpień 2020 - 09:12
Jak mowie, moja wypowiedz Cie dobije, moje dzieci maja 6 i 4 lata. Ale jak mowie, ja sie mecze z depresja od dziesiatego roku zycia, ona zmienia tylko swoje postacie.
Musisz isc na terapie..
Napisano 27 sierpień 2020 - 17:02
@ana1331 Być może Twoja depresja ma podłoże głębsze i nie jest "tylko" depresją poporodową.
W leczeniu każdej depresji trzeba oceanu cierpliwości, a przede wszystkim wielkiej miłosci dla siebie samej.
Wczesne macierzyństwo nie sprzyja wychodzeniu z tej choroby, bo jest masa obowiązków, dzieciątko wymaga stałej opieki, śpi różnie, dość często płacze itd. Dodatkowo presja z zewnątrz, że trzeba mieć wysprzątane, ugotowane, dziecko ma słodko szczebiotać, a mama wyglądać kwitnąco i radośnie, bo przecież SIEDZI w domu. Czy nie tak?
Czy masz jakąś przyjaciółkę, która mogłaby Cię czasem wesprzeć swoją obecnością, pomóc Ci w gotowaniu, sprzątaniu, choćby raz w tygodniu? Może rodzice, teściowie, jakieś ciocie? Jeśli nie, to i tak zachowaj spokój i zajmuj się tym wszystkim tylko w takim zakresie, na jaki sobie możesz w obecnym stanie pozwolić.
Mnie zdecydowanie pomagało maksymalne skupianie się na dziecku, na zabawach, śpiewaniu, przytulaniu i karmieniu. W każdej możliwej chwili odsypiałam zaległości, często razem z dzieckiem. Jako, że jestem osobą wierzącą, często modliłam się i dawało mi to wiele spokoju (tak jest właściwie do dziś ).
A jeśli chodzi o męża, to być może jego strata cierpliwości wynika z nieznajomości tematu. Może trzeba mu podrzucić jakieś artykuły o depresji, wytłumaczyć, że czujesz się tak, a nie inaczej z powodu choroby, a nie widzimisia i oczekujesz zrozumienia. Wiadomo, że będąc za granicą, nie jest w stanie być fizycznie przy Tobie i może to powoduje u niego frustrację. Co sądzisz?
Napisano 03 wrzesień 2020 - 09:57
@ana1331 Być może Twoja depresja ma podłoże głębsze i nie jest "tylko" depresją poporodową.
W leczeniu każdej depresji trzeba oceanu cierpliwości, a przede wszystkim wielkiej miłosci dla siebie samej.
Wczesne macierzyństwo nie sprzyja wychodzeniu z tej choroby, bo jest masa obowiązków, dzieciątko wymaga stałej opieki, śpi różnie, dość często płacze itd. Dodatkowo presja z zewnątrz, że trzeba mieć wysprzątane, ugotowane, dziecko ma słodko szczebiotać, a mama wyglądać kwitnąco i radośnie, bo przecież SIEDZI w domu. Czy nie tak?
Czy masz jakąś przyjaciółkę, która mogłaby Cię czasem wesprzeć swoją obecnością, pomóc Ci w gotowaniu, sprzątaniu, choćby raz w tygodniu? Może rodzice, teściowie, jakieś ciocie? Jeśli nie, to i tak zachowaj spokój i zajmuj się tym wszystkim tylko w takim zakresie, na jaki sobie możesz w obecnym stanie pozwolić.
Mnie zdecydowanie pomagało maksymalne skupianie się na dziecku, na zabawach, śpiewaniu, przytulaniu i karmieniu. W każdej możliwej chwili odsypiałam zaległości, często razem z dzieckiem. Jako, że jestem osobą wierzącą, często modliłam się i dawało mi to wiele spokoju (tak jest właściwie do dziś
).
A jeśli chodzi o męża, to być może jego strata cierpliwości wynika z nieznajomości tematu. Może trzeba mu podrzucić jakieś artykuły o depresji, wytłumaczyć, że czujesz się tak, a nie inaczej z powodu choroby, a nie widzimisia i oczekujesz zrozumienia. Wiadomo, że będąc za granicą, nie jest w stanie być fizycznie przy Tobie i może to powoduje u niego frustrację. Co sądzisz?
Ja już sama nie daję rady.Dzisiaj poszłam po skierowanie do szpitala.Diagnoza:Epizod depresyjny ciężki.Jutro jadę wstawić się do szpitala.Straszne co się dzieje ze mną.Jedynie pocieszam się tym że mylsli samobujczych nie mam.Nie spię już wogóle.Nie jem prawie nic,zmuszam się na chociaż kęsa,bo mam dla kogo żyć.Boję się...Bardzo się boję tego co mnie czeka.Dopiero teraz do męża dociera powaga sytuacji.Dzis zjeżdza do domu aby się zająć wszystkim a ja do psychiatryka.Ile będzie trwało leczenie?Tego nikt nie wie.Mam jednak nadzieję że mi tam pomogą.Rok czasu leczył mnie psychiatra koniował miansec 30mg i żadnej poprawy nadal.I tak się rozwinęła depresja ciężka.
Napisano 03 wrzesień 2020 - 10:08
Ja już sama nie daję rady.Dzisiaj poszłam po skierowanie do szpitala.Diagnoza:Epizod depresyjny ciężki.Jutro jadę wstawić się do szpitala.Straszne co się dzieje ze mną.Jedynie pocieszam się tym że mylsli samobujczych nie mam.Nie spię już wogóle.Nie jem prawie nic,zmuszam się na chociaż kęsa,bo mam dla kogo żyć.Boję się...Bardzo się boję tego co mnie czeka.Dopiero teraz do męża dociera powaga sytuacji.Dzis zjeżdza do domu aby się zająć wszystkim a ja do psychiatryka.Ile będzie trwało leczenie?Tego nikt nie wie.Mam jednak nadzieję że mi tam pomogą.Rok czasu leczył mnie psychiatra koniował miansec 30mg i żadnej poprawy nadal.I tak się rozwinęła depresja ciężka.
To dobra decyzja. Zycze Ci owocnego leczenia.
Temat | Forum | Autor | Podsumowanie | Ostatni post | |
---|---|---|---|---|---|
Proszę o pomoc- ankieta do pracy magisterskiej |
Depresja - pytania i rozmowy | Ada1998 |
|
![]()
|
|
![]() proszę was o modlitwę![]() ![]() ![]() ![]() ![]() |
Wiara | Gość_tośka_* |
|
![]()
|
|
Proszę pomóżcie |
Pokój zapoznawczy | zplanetyziemia |
|
![]()
|
|
Nie mam siły, pomóżcie |
Depresja - pytania i rozmowy | Wika0607 |
|
![]()
|
|
Nie radzę sobie z uczuciami, pomóżcie. |
Depresja - pytania i rozmowy | Liliott |
|
![]()
|
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych