Cześć.
Jestem tu totalnie nowy. Chociaż nie do końca, kiedyś kiedy byłem w 2 letnim toksycznym związku z dziewczyną która miała depresje coś tu kiedyś pisałem. Ale nie ważne, bo dziś nie do końca o tym. A i zaznaczam że wiem czy mam problem, może każdy tak ma czasem? Może nie mam prawdziwych problemów i wymyślam sobie coś z nudów, ale korzystając z tego że jestem anonimowy chce wylać to z siebie.
Nie wiem jak to napisać więc napisze to w chory i pojebany sposób czyli po prostu wyleje myśli. Zaczne od tego iż nie mam depresji, raczej nie. Czuje szczęście przez sporą część dnia i wieczorów, ale ostatnio tak z 3 tygodnie wstecz czuje mocne ''spadki endorfin'' a dlaczego? Jestem sam od 2 lat, po bardzo toksycznym związku z dziewczyną w depresji i ''atencjuszką''.
A moim problemem jest to że przez te 2 lata nie poznałem prawie nikogo, to znaczy poznaje przypadkiem ludzi, poznaje ich imiona, czasem ich gdzieś minę, ale nic po za tym. Jestem zmęczony na samą myśl o wkladaniu czasu/energii w relacje miedzyludzkie. (mam dwoch przyjaciół od dawna i paru dobrych kolegów ale z facetami jak to z facetami nie będę swoich filozoficznych poezji im wylewał na głowę). Najbardziej mi chyba doskwiera brak kobiet.
Poznalem przez te 2 lata pare dziewczyn (nigdy zadnych tinderow wiec serio pare a nie kilkadziesiat) przez internet, na żywo, nie ważne. No i po jakimś wstępnym poznaniu się, czy chatowaniu z reguly ja jestem po prostu zmęczony na sama myśl tej monotonni ''czym sie zajmujesz, co lubisz, jakiś sport? książka czy film?'' I urywam kontakt, pierwsza randka, druga max i czuję się wypalony. Często jest tak że po prostu nie wiem o czym z nimi rozmawiać, niektóre randki to katorgii i walka o przetrwanie, były sytuacje że dziewczyna mnie serio interesowała, ale po spotkaniu mijało 10 minut a ja miałem w głowie ''boże niech to się już skończy''. Fakt nie jestem jakimś typem wygadanego kolesia któremu morda sie zamyka tylko jak śpi, ale w przeszłości nie pamiętam problemów z tym NA TAKĄ SKALĘ. Ale nie jestem też typem osoby wstydliwej, nie krępuję mnie rozmowa z obcą osobą na ulicy, czasem widzę jakąś dziewczyne która przykuje mój wzrok i mam myśli żeby zagadać, np. w autobusie, ale budzi się blokada ''KURWA ZAGADAM I BEDE MUSIAŁ Z NIĄ GADAĆ'' i jestem z miejsca już ''zmęczony''. Wiem dziwnie to brzmi, w końcu o to chodzi że zagadasz to po to żeby pogadać co nie? Ale tak po prostu u mnie jest. A jeżeli już poznam jakąś dziewczyne, dobrze nam się pisze (wow). Zaczyna mi ''zależec'' na tej relacji to mam myśli że może zrobie z siebie idiote? Myśle dłużej o tym co powiedzieć/napisać i wtedy czuje ze dopiero robie z siebie idiotę, nigdy nie słyszałem tego wprost, ale czasem urywam kontakt z dziewczyną bo mam obawy że może ''za bardzo się angażuje''? ''narzucam się?'' Wiem że to facet powinien zawsze pisać pierwszy, ale jak piszę pierwszy to mam wrażenie że się serio narzucam że ona może nie chce pisać codziennie, NIE WIEM, NIE WIEM, NIE WIEM. Nie zawsze tak było, kiedyś jak byłem młodszy i dzis myśle że ''dość pusty'' potrafilem pisać 3,4x ''czesc'' nawet gdy bylem olewany i mnie to nie ruszało. Była też dziewczyna która była mega super, no laska 8/10 i to ona często pisała pierwsza, ale uznałem że jest po prostu dla mnie ZA DOBRA. Może nie do końca że ona była za dobra, ale jej były ''był lepszy''. I mialem mysli ze po prostu zasluguje na kogos lepszego (nie powiedzialem jej tego po prostu kontakt sie klasycznie urwał bo zaczalem sie wycofywać). W skrocie, nie mam totalnie ochoty poznawac kobiety, ale bardzo boli mnie jej brak, bliska.
Nigdy żadnej z tych dziewczyn nie zrobiłem, nie bawiłem sie uczuciami i nigdy nie wylądowałem w łóżku z dziewczyną która nie była moja. (tak zaznaczam żeby wykluczyć jakieś seksoholizmy itp). Nie wiem, czy to jakaś depresja? Fobia? Myślę żeby się przejść pogadać z jakimś psychologiem, ale najpierw chciałem napisać tutaj żeby się dowiedzieć czy mam podstawy do obaw czy po prostu mi się w dupie pojebało i sobie coś wymyślam. Co myślicie?? Slyszeliscie kiedys o czyms takim?
Mam 21 lat nie jestem nerdem, prawiczkiem ani trędowaty. Więc co jest kurwa ze mną nie tak? Wiem bardzo chaotycznie to wszystko napisalem, ale chcialem zeby wyszlo naturalnie.
PS. cześć i czołem wszystkim na forum!