Cześć Wszystkim,
mam na imię Mateusz, mam 30 lat, pracuję w korporacji w branży nieruchomości i od ponad 9 lat zmagam się z epizodami depresji, zespołem lęku uogólnionego i napadami lęku. Wszystko zaczęło się ponad 10 lat temu, kiedy wykryto u mnie tętniaka w sercu - wówczas napady lęku miałem 3-4 razy dziennie przez prawie 2 lata. Z nerwów, stresu i przemęczenia schudłem z 72 kg do 44 kg w ciągu 1,5 miesiąca. Po zabiegu kardiochirurgicznym i prawie 2-letniej terapii u psychiatry i farmakoterapii (Lexapro 10 mg, Xanax 1 mg doraźne) wróciłem do równowagi.
Spokój nie trwał długo... po niecałych 2 latach napady lęku wróciły. Z większym lub mniejszym nasileniem lęk jest mi obecny od prawie 9 lat. Od 7 lat prawie nieprzerwanie jestem na lekach (Mozarin 10 mg, Xanax 1 mg). Ostatnimi miesiącami wszystko się nasiliło i mimo tego, że jestem dość racjonalną osobą to tym razem czuję się już bardzo zmęczony... wręcz wypalony...
Źle sypiam, krótko, płytkim snem. Bardzo długo zasypiam. Czasem wspomagam się lekami nasennymi by przespać całą noc. Bardzo często występuje u mnie tzw. "lęk przed wystąpieniem lęku" - zwłaszcza kiedy jestem sam, w komunikacji miejskiej, podczas ważnych wydarzeń zawodowych. W weekendy potrafię mieć napad lęku - np. ćwicząc na siłowni, będąc w restauracji, czy będąc w domu. W ciągu tyg. nawet 2-3 napady i więcej. Do tego nasilają się fizjologiczne objawy lęku - wzmożone pocenie, uderzenia ciepła, zaburzenia widzenia, kołatanie serca, biegunki, drżenie ciała. Zazwyczaj poprzedzają napad lęku i/ lub mu towarzyszą. Moje napady potrafią trwać nawet godzinę i więcej. Są one szczególnie silne ze względu na traumę związaną z tętniakiem w sercu, kiedy bardzo często lądowałem na SOR w szpitalu, miałem zapaście krążeniowe itd. Lęk przed śmiercią, utratą przytomności i brakiem pomocy jest u mnie bardzo silny.
Aktualnie zmieniam pracę, mieszkam sam, jestem w pełni samodzielny, ale lęk nie daje mi normalnie żyć. Inwalidyzuje moje życie. Bezpiecznie i spokojnie zaczynam się czuć wyłącznie w łóżku lub kiedy uda mi się zasnąć. Myśl o pojawieniu się napadu lęku już mnie nakręca... do tego fizjilogiczne objawy, których bardzo nie lubię! Reasumując - czuję się bardzo UMORDOWANY tymi napadami i bardzo zmęczony. Czasem przesypiam dzień ze zmęczenia.
Nigdy nie korespondowałem na tego typu forum, nie szukałem tu pomocy. Mam 30 lat, jestem zadbanym, wysportowanym facetem - na pierszy rzut oka nikt by nie przypuszczał, że cokolwiek może mi dolegać. Natomiast prawda jest taka, że strasznie mnie to męczy... czuję, jak życie przelatuje mi między palcami... omija... jak napady lęku i towarzyszące temu dolegliwości zaczynają rządzić moim życiem...
Aktualnie biorę urlop i chciałbym gdzieś polecieć i odpocząć przed nową pracą. Niestety głowa podpowiada mi już czarne scenariusze "a co jeśli podczas wyjazdu coś się stanie...". Podczas mojego samotnego wyjazdu na majówkę do Rzymu również miałem kilka napadów lęku - w samolocie (choć uwielbiam latać), podczas zwiedzania miasta czy w pokoju hotelowym. Sam fakt, że to znów może się powtórzyć mnie stresuje i nakręca.
Jestem pod kontrolą lekarza psychiatry. Być może zwiększy mi dawki leków ze wzlęgu na nasilenie się objawów. Jednak mam do Was pytanie - jak Wy na co dzień radzicie sobie z napadami lęku i towarzyszącymi im dolegliwościami? Może znacie jakieś grupy wsparcia w Warszawie dla osób w podobnej sytuacji? Może ktoś może polecić sprawdzonego terapeutę? A może ktoś z Was trafił w końcu na nowe leki/ inhibitory, które w końcu mu pomogły? A może jeszcze jakaś inna alternatywna metoda?
Będę wdzięczny za każdą sensową, merytoryczną pomoc lub kontakt do specjalisty. W Warszawie jestem z tym sam, o mojej chorobie wie tylko kilka osób. Bardzo chcę się pozbyć/ zapanować nad tą chorobą, ale zaczyna brakować mi sił... jestem zwyczajnie wyczerpany...
Jeśli ktoś z Was ma dobrą radę/ sprawdzony sposób/ kontakt do lekrza/ doświadczenie z nowym lekiem, które może pomóc to będę zobowiązany.
Dziękuję i życzę dużo sił każdemu z Was, kto jest w podobnej sytuacji.
Mateusz