@amino mnie właśnie o to chodzi że jednak wielu ludzi myli smutek z depresją. Zdarzają sie takie kwiatki:
https://www.wprost.p...ekarstewko.html
A jak obejrzę tę komedię, to spróbuję ocenić, czy w tym filmie rzeczywiście chodzi o depresję, czy o to że bohaterom jest smutno, albo miejsca sobie nie mogą znaleźć i chcą się zabawić.
Zwyczajnie nie do końca nie jestem przekonany do filmów komediowych, w których wykorzystuje się jakieś schorzenie psychiczne jako pewien motyw mający podnieść ich walor komediowy. Zobacz, jeszcze nikt nie zrobił filmu "Nowotwór gangstera". Za poważna choroba, nie? A "Depresja gangstera" czy "Nawrót depresji gangstera" są. To dla mnie trochę trywializowanie choroby. I trochę się boję, że ludzie, którzy nic nie wiedzą o depresji, to na podstawie takich filmów potraktują ją zbyt lekko.
Wiesz, u mnie to działa na takiej zasadzie, że jak widzę np. niektórych polskich kabareciarzy, którzy wykorzystują motywy osoby chorej psychicznie, to mnie to odrzuca. W ogóle mnie to nie śmieszy.
Ale to tylko moje nocne rozważania. Być może nie mam racji, trochę się czepiam i przesadzam, bo sam zmagając się z tą piekielną chorobą, jestem zbyt wyczulony na pewne rzeczy, czyli na to, co się o niej mówi i jak się ją traktuje. Nie mam tu jeszcze wyrobionego zdania, bo w końcu trafiają się też komediowe filmy o terrorze i umieraniu ("Życie jest piękne") czy o kalectwie ("Nietykalni", "Aaltra"). No ale to też kwestia tego, czy reżyser umiejętnie podejmuje temat.