To już tak z reguły jest:
Idziesz do lekarza, skarżysz się, że nic Ci się nie chce, że nie widzisz sensu w życiu i masz totalnego doła. Lekarz stwierdza, że to depresja/nerwica i przepisuje tabletki. Na początku możesz odczuwać przykre objawy, ale potem to mija i czujesz się lepiej. I tym sposobem miliony ludzi na całym świecie trują się lekami o nazwie antydepresanty. Dlaczego one są złe, choć niby pomagają? Ano dlatego, że pomagając na jedną dolegliwość, szkodzą na inne. Poza tym uzależniają, choć producenci skrzętnie ten fakt ukrywają. Objawy uboczne, których szereg wymieniony jest na każdej ulotce to własnie obrona organizmu przed zatruwaniem go lekiem.
Tymczasem jest wiele naturalnych substancji, które pomagają prawie w takim samym stopniu, co leki chemiczne, a nie zatruwają przy tym organizmu. Choćby szafran. W badaniach klinicznych udowodniono, że ma on działanie porównywalne z działaniem leków antydepresyjnych. A dlaczego lekarze go nie przepisują? To skomplikowana sprawa. Po pierwsze, dlatego, że na studiach nikt ich o terapiach naturalnych nie uczy. Po drugie, lekarze, którzy polecają terapie naturalne narażają się na zarzuty ze strony NFZ, że niewłaściwie leczą. A po trzecie? Kasa! Przemysł farmaceutyczny to jeden z najbardziej dochodowych interesów na świecie. Tu rzecz idzie o miliony, a nawet miliardy dolarów. Substancji naturalnych opatentować się nie da, więc interes z tego żaden. Dlatego idą w odstawkę, a nam wmawia się, że są nieskuteczne.